Czy to co robimy rano ma wpływ na to jaki będzie nasz cały dzień? Czy poranne wstawanie i robienie czegoś tylko dla siebie może pomóc pokonać gorsze samopoczucie, wypalenie i ogólne poczucie beznadziei? Kilka słów o tym jak wygląda moja poranna rutyna.
Przed poranną rutyną
Ostatni miesiąc był dla mnie ciężki. Już od jakiegoś czasu czułam się trochę przytłoczona, trochę było mi nie wygodnie. Jedno wydarzenie z życia zawodowego sprawiło, że całkowicie się posypałam. Nie było to nic wielkiego, a jednak niesamowicie zabolało.
Całkowicie straciłam motywację do działania. Na sam widok mojego biurka było mi niedobrze. Każde powiadomienie sprawiało, że czułam się zdenerwowana i zestresowana.
Wiedziałam, że muszę wziąć się w garść. Zaczęłam od ćwiczeń, wpadałam w jakiś szał i ćwiczyłam ponad godzinę dziennie. Spałam, dużo spałam i dałam sobie więcej czasu z dala od komputera. Były wakacje więc nic strasznego się nie stało.
Nic nie zadziałało. Dalej byłam w jakimś okropnym dole i serio, nie widziałam wyjścia.
Pomyślałam, że potrzebuje trochę inspiracji. Przecież zbliża się wrzesień i muszę jakoś funkcjonować. Zaczęłam od najprostszego, czyli YouTube (w tym momencie moim jedynym ulubionym miejscem była kanapa i łóżko). Obejrzałam kilka filmów. Potem przez zupełny przypadek trafiłam na książkę „Miracle Morning” Elrod Hal.
Zaczęłam czytać.
Przez pierwsze 20 stron, powtarzałam sobie, że prędzej wygram w Lotto niż wstanę o 5 rano. Coś mnie jednak kusiło, żeby sprawdzić. Już kiedyś tego próbowałam. Kiedyś wstawałam o 6 i robiłam różne rzeczy. Wiedziałam, że potem wszystko mi lepiej szło.
Zapisałam co warto robić rano i nastawiłam budzik na 5:45.
Faza testowania
Następny dzień był zupełnie inny. Jakby ktoś mnie podmienił w nocy. Wstałam z ciekawością. Wykonałam wszystko co było napisane w książce. Byłam z siebie dumna. Czułam się niesamowicie!
Następnego dnia zrobiłam to samo. Niestety kolejnego już nie.
Byłam na siebie zła, że tak szybko się poddałam. Więc stwierdziłam, że zacznę jeszcze raz ale muszę się do tego przygotować. Wtedy włączył się mój tryb szalonego planowania.
Kocham planować. Serio. Niech dowodem będzie to, że gdy Asana w końcu zrobiła aplikację na komputer byłam szczęśliwa przez tydzień!
Wypisałam wszystko co chcę robić. Każdy nowy nawyk. Każdą rzecz, którą zawsze odkładałam na później.
Otworzyłam kalendarz i zaczęłam blokować czas. Następnie otworzyłam aplikacje z przypomnieniami i zapisałam wszystkie nawyki, którym przydzieliłam odpowiednią godzinę.
Po 2 godzinach (bawiłam się kolorami i emotikonami w kalendarzu) miałam gotowy plan każdego roboczego dnia.
Następnego dnia wstałam i wszystko przetestowałam. Okazało się, że rano mam trochę za mało czasu więc przestawiłam budzik na 5:30. I kolejnego dnia sprawdziłam jeszcze raz. Było idealnie.
Moja poranna rutyna
Pierwsze godziny po wstaniu są najbardziej produktywne i magiczne. Moje pieski są jeszcze zaspane. Przeciągają się. Z drugiego pokoju dobiega pochrapywanie mojej drugiej połowy. A ja zaczynam dzień od czasu dla siebie.
5:30 – Pobudka. Mam wyłączoną opcję drzemki. Zresztą już jej nie potrzebuje. Wstaje codziennie z zapałem. Odrazu kieruję się do łazienki, myję zęby i twarz, nakładam olejek i przebieram się w rzeczy do ćwiczeń.
5:35 – Spacer z psami. Moje pieski odrazu po przebudzeniu wychodzą na spacer, a że są niesamowitymi przylepami wstają razem ze mną.
5:50 – Woda z cytryną i śniadanie dla piesków. Muszę się dobudzić więc piję wodę z wyciśniętą cytryną. Szklanka na raz wystarczy.
6:00 – Zaczynam ćwiczyć. 15 minut ćwiczeń no coś. Ćwiczę codziennie z Chloe Thing
6:15 – 15 minut jogi. Aktualnie ćwiczę z Boho Beautiful Yoga
6:30 – Medytacja / oddechy (5 minut)
6:35 – Wizualizacja
6:40 – Pisanie. W dzienniku zapisuje: 1 strona afirmacje, 1 strona dziennika, 1 strona wdzięczności.
6:50 – 10 minut czytania książki rozwojowej.
W tym czasie wypijam jeszcze ze dwie szklanki wody.
7:00 – Godzina tworzenia z sokiem warzywno owocowym. W tym czasie tworzę dla siebie. Dla mojej firmy, a nie dla klientów. Pisze bloga, posty na Instagram, skrypty do filmów i newslettery.
Sok jest ważny bo ma dużo witamin, a ja rano jestem głodna (kończę jeść około 18 poprzedniego dnia), no i oczywiście jest super pyszny!
8:00 – budzę pieski i moją drugą połówkę, idę pod prysznic i robię śniadanie.
Moja wieczorna rutyna
Mój poranek zaczyna się jednak kilka godzin wcześniej od przygotowania wszystkiego czego będę potrzebowała, tak żeby nie tracić cennego czasu z porannych godzin.
Przygotowuje rzeczy do ćwiczeń i kładę je w łazience. Przygotowuje także rzeczy do ubrania na resztę dnia, żeby nie musieć się zastanawiać co nad tym rano.
Robię sok na kolejny poranek. Maszyna do robienia soku jest dość głośna, a samo jego przygotowanie zajmuje z 10 minut.
Napełniam moją butelkę z filtrem i wstawiam ją do lodówki, żebym na mnie rano czekała.
Zamykam wszystkie aplikacje na komputerze, które mogą mnie rano rozproszyć powiadomieniami (mail, slack, asana), tak żeby mnie nie kusiło zboczyć ze ścieżki tworzenia z samego rana.
Wyjmuje na biuro dziennik i książkę.
No i najważniejsze. Chodzę wcześniej spać. Przed moją poranną rutyną chodziłam spać o północy i wstawałam o 8:00. Miałam jakąś niesamowitą obsesję na punkcie ośmiu godzin snu. Jednak moje magiczne osiem godzin wcale nie dawało mi tak wiele jakbym się spodziewała, bo w połowie dnia byłam wykończona i jedne o czym marzyłam to drzemka.
Teraz w łóżku jestem już o 22:00, chwilę czytam książkę i idę spać.
Tak więc mam około 7 godzin snu i nie jestem zmęczona w ciągu dnia! Nie mam ochoty na drzemkę.
Przed wprowadzeniem porannej rutyny miałam ogromne problemy z zaśnięciem w nocy, co jest niesamowicie denerwujące i stresujące. Teraz zasypiam po kilku minutach i mam więcej energii.
Jak to wszystko zaplanowałam?
Najważniejsze w tym wszystkim było dla mnie porządne zaplanowanie wszystkiego, żebym nie musiała się nad tym codziennie zastanawiać (szczególnie na początku).
Zaczęłam od mojego kalendarza, w którym zablokowałam sobie czas na poranną rutynę i ustaliłam cały plan dnia pod moje „nowe życie”.


Tak w tym momencie wygląda mój plan dnia.
Tutaj są ogólne przedziały czasowe. To co robię dokładnie w ciągu dnia jest w Asanie i moim papierowym planerze.
Dodatkowo w aplikacji przypomnienia ustawiłam po kolei przypomnienia z zadaniami, które wykonuje podczas porannej i wieczornej rutyny.


Cóż mogę powiedzieć! Kocham planowanie i odznaczenie zadań ?
Poranna rutyna – podsumowanie
Polecam każdemu chociaż spróbować, dać sobie tydzień i sprawdzić jak po tym tygodniu się będziesz czuć! W weekend nie wstaje tak wcześnie, ale też nie śpię bez końca jak przed prowadzeniem rutyny ?
Mam nadzieję, że zainspirowałam Cię do zmiany, a moje wskazówki organizacyjne były dla Ciebie przydatne.
EDIT: Po napisaniu wpisu w kolejnym tygodniu zaczęłam wstawać o 5:00. Do porannej rutyny dodałam jeszcze 30 minut jazdy na rowerze stacjonarnym 🙂
Trzymam kciuki!
Sprawdź także: Najlepsze kanały z darmowymi ćwiczeniami w domu #girlbosslifestyle